Witam w Psycho-Fusach!

Kiedy pijesz kawę lub herbatę, to wypijasz napój będący jej esencją. Na dnie kubka zwykle zostają fusy. Wszystko, czego doświadczamy w życiu, również zostawia fusy - emocjonalny odcisk. Jeśli przyjrzymy się mu bliżej, pobędziemy z nim, to doświadczymy odkrycia tego, co ważne, a co w psychoterapii nazywamy wglądem.

Mój blog, to notes dla moich wglądów, które pojawiały się w trakcie szkoleń, doświadczeń terapeutycznych, superwizyjnych, czy pracy w gabinecie.
Zamiast wysypywać je do kubła nieświadomości, dzielę się nimi - z Wami.

Mam nadzieję, że lektura bloga pozwoli Państwu odkryć to, co ważne.


Pozdrawiam -
Jakub Bieniecki

25 czerwca 2012

Rzucić palenie...

Wielokrotnie spotykam się ze stwierdzeniem nałogowych palaczy, że chcieliby skończyć z paleniem, ale że nie potrafią, albo jest to strasznie trudne. Bo przecież palą tyle lat...

Czy faktycznie to jest takie trudne? I tak i nie. Ponieważ mamy do czynienia z różną dynamiką (przyczynami) palenia papierosów. Przedstawię trochę podstawowej jak i głębszej - systemowej dynamiki palenia. 

Skończenie z paleniem okazuje się być bardzo proste. Wystarczy przetrwać pierwsze 3-5 dni. Fizyczny głód wtedy może być bardzo dokuczliwy, ale nie musi. Czy jest tak strasznie, że zaczynamy uderzać głową w ścianę? Nie. Znam kilka osób, które paląc ogromne ilości papierosów (np. po 2 paczki dziennie), skończyły palić z dnia na dzień i już nigdy więcej nie paliły. Nikogo nie odwieziono na "intensywną" ani do szpitala dla nerwowo i psychicznie chorych. Znam takich, co założyli się o 5 zł i rzucili, żeby tylko wyjść z tego dumnie, z narcystyczną twarzą.
Palenie jest rzucić ŁATWO. Problem jest z naszą wyobraźnią, w której wyolbrzymiamy to do katastrofalnych rozmiarów. Kiedy podejmiemy decyzję o skończeniu z nałogiem nasza wyobraźnia rozwija lękową lawinę potęgowaną czarnowidztwem: "a co będzie jeśli?", "nie dam rady", "jak ja wytrzymam?", itd.
Doświadczenie pokazuje, że pierwsze dwa dni są trudne, a w trzecim potwory znikają. Potem w kalendarzu pojawia się magiczna liczba siedmiu dni. A potem mija drugi tydzień niepalenia - sukces.

To co się dzieje dalej jest szalenie zaskakujące, z czym ludzie nie potrafią sobie poradzić, a przez co wracają do palenia. To ŻYCIE. W drugim tygodniu po odstawieniu papierosów pojawia się ogromna ilość energii, z którą nie wiemy, co mamy robić. Jeśli budziłem się rano, zwykle niewyspany o godz. 8.00, prowadząc jeszcze godzinną batalię z budzikiem i drzemką, teraz budzę się sam z siebie o godz. 6.00 i nie mogę już zasnąć, bo po prostu już nie potrzebuję snu. Kręcę głową po ścianach, nie rozumiem sam siebie i zadaję pytanie: "I co ja mam teraz robić tak wcześnie rano?". Siedzę w pracy, skaczą mi nogi, chodzę nakręcony, jakbym wypił pod rząd cztery mocne espresso...
Kiedy jem posiłek, smaki spotęgowane są wielokrotnie. Czuję zapachy, których dotąd nie czułem wcale, lub czułem je nieznacznie. Kiedy stoi w kolejce obok mnie palacz, skręca mnie ze smrodu i powoduje że nie mogę oddychać. Uświadamiam sobie wtedy, jak innych odpychało ode mnie...
Życie pojawia się niemal natychmiast i jest to wspaniały zastrzyk do tego, żeby utrzymać styl życia, wolny od nałogu. Jednak musimy wiedzieć wcześniej - co zrobimy z energią, na co i gdzie ją spożytkujemy. Potrzebny jest sport, hobby, praca, albo każde inne działanie które będzie wentylem dla naszej energii.
Wraz z rzuceniem palenia zaczynamy bardziej oddychać, przyjmujemy więcej powietrza, mamy głębszy oddech. Co za tym idzie - przeżywamy więcej emocji. I tu dochodzimy do pierwszej-podstawowej dynamiki palenia.
Kiedy palimy, wdychamy dym zamiast powietrza, czyli mamy mniej miejsca na oddech. Dzięki temu przeżywamy mniej emocji. Za pomocą papierosów - odcinamy się od trudnych (ale nie tylko) emocji. Najczęściej od złości i lęku. Prawdopodobnie 9/10 palaczy powie, że kiedy palą - mniej się stresują. Pod mocno oklepanym pojęciem stresu najczęściej ukrywają się wspomniane: złość, lęk, ale też smutek, tęsknota.
Od najmłodszych lat nie nauczono nas rozpoznawania, nazywania i wyrażania tego, co przeżywamy. Skutecznie tłumiono u nas emocje, z którymi nie wiadomo było co robić. Kiedy jako dzieci chcieliśmy wyrazić złość, a byliśmy "blokowani" przez rodzica, czasem w słodki sposób ("synuniu nie wolno być agresywnym"), czasem ostro ("milcz gówniarzu"). Teraz papieros dobrze odzwierciedla rodzica, który hamował nasze emocje. Mógł to robić długo realnie, a mógł nam zostać, wdrukowany na skutek kryzysu emocjonalnego, obraz rodzica, który nie pozwala na wyrażanie emocji. A potem blokujemy się sami, dopóki nie przepracujemy kryzysu (w terapii lub spontatnicznie).
Wniosek dla osób rzucających palenie jest prosty - musimy się nauczyć naszej własnej emocjonalności, zanim rzucimy palenie. Trzeba kontenerować uczucia, które się pojawiają. Wcześniej je zauważyć i pozwolić sobie na ich wyrażanie: "smutno mi...", "wkurza mnie to...", "czuje się niepewnie, boję się, że...". Najprostszym sposobem na uniesienie emocji w gabinecie psychoterapii jest głęboki oddech. Wraz z głębokim oddechem, robi się w nas dużo miejsca na emocje. Jesteśmy w stanie je świadomie przeżyć. Jeśli nie nauczymy się radzenia z emocjami, to wrócimy do palenia. 

Natomiast na głębszym poziomie, dynamika okazuje się być różna i wymaga zupełnie innej pracy terapeutycznej, co obserwowałem w różnych pracach ustawieniowych, warsztatowych, superwizyjnych. Często ludzie, którzy palą - w jakimś sensie zabijają się. Dla kogoś, za kogoś... Kiedy przyjrzymy się takim osobom w trakcie czynności palenia, możemy zauważyć, że palenie ma dla nich inne znaczenie. Nie jest aż tak schematyczne czy "nawykowe", jak w pierwszym przypadku, nie jest też tak ważnym elementem towarzyskim. Ciężko to wyjaśnić. Taka osoba paląc nie interesuje się, czy ktoś idzie zapalić razem z nią. Wręcz przeciwnie, często z papierosem stoi sama, zatopiona w myślach, nieobecna, jakby duszą była w innym miejscu. Po zagadnięciu oczywiście jest w towarzystwie, w pełnym kontakcie. 
Przyjrzyjcie się palaczom, a znajdziecie takie osoby z nieobecnym wzrokiem, utkwionym "gdzieś w dal". Właśnie w tym miejscu, "gdzieś tam", są przy kimś, o kim świat zapomniał, albo nawet o kim nie wie. Co najmniej trzy prace, które widziałem dotykały tematyki nienarodzonych - poronionych albo usuniętych dzieci. Braci i siostry osób palących.  Przypadek czy nie, jestem daleki od ustanawiania tu jakichkolwiek schematów.
Wielokrotnie widziałem prace terapeutyczne osób, które dopiero mogą żyć, kiedy stają na krawędzi życia i śmierci - skaczą na bungee, jeżdżą motocyklem ponad 200 km/h, itp. Paradoksalnie im bliżej śmierci - tym więcej życia. Palacz może realizować podobną wizję systemową-rodzinną. Poprzez głębokie wdychanie (przyjęcie) dymu (śmierci), przywołuje, czy też przyjmuje wykluczoną, najczęściej nieżyjącą osobę.

Na koniec o suplementach. Jeśli chodzi o plastry czy gumy nikotynowe - jest to zupełnie niepotrzebne.  Bo podtrzymuje się cały czas głód. Albo realizujemy nikotyną (wydzielaną dopaminą) przyjemność i spokój, którego nie potrafimy osiągnąć w życiu. Zatapiamy zębiska w gumie przez cały, nasze szczęki ściskają, gryzą, gniotą - przetwarzamy złość. Trochę inny mechanizm - zamiast tłumienia dynem, mamy przesunięcie agresji na obiekt, jakim jest mała gumka :) Może się nie trujemy, jednak brak wypuszczania złości, a całodzienne żucie, mogą powodować bóle szczęki i tym samym bóle głowy. Dokładnie tak samo dzieje się, kiedy silne i niewyrażone emocje pozostają na poziomie głowy, co jest częstą przyczyną migrenowych bólów głowy.

Powinno się mieć na uwadze, że hipnoza, plastry, "prądy" i inne metody pomocy w rzucaniu palenia mogą przynieść pożądany efekt. Jednak bez odpowiedniego przygotowania (o które można zadbać samemu), może czekać nas tytoniowy efekt jojo. 
Spróbujmy wykonać trochę pracy przed rzuceniem palenia. Pracując nad wyrażaniem złości spróbujmy obronić naszych interesów, powarczeć na ludzi, krzyknąć, "rzucić bluzga", zawalczyć asertywnie o swoje. Czy ktoś wejdzie nam w kolejkę, naciągnie nas, zajmie naszą przestrzeń lub miejsce, czy nadepnie na odcisk, czy w każdym innym momencie, w którym się zezłościmy.  
Akt przepłynięcia przez nas agresji i uwolnienia złości odczujemy jako przypływ siły, poczucia bezpieczeństwa, lekkości i spokoju - dokładnie tak jak po papierosie.
Przygotujmy się na hobby!
I warto przypomnieć, że pojawiająca się energia życiowa to nie tylko agresja, ale też i energia seksualna. Seks zamiast palenia? Chyba nikogo nie trzeba przekonywać.
W dynamice systemowej prawdopodobnie żadna metoda rzucania palenia nie pomoże. Natomiast nagła próba odstawienia lub zabranie papierosów (np. ktoś tego zażąda) może zafundować palaczowi np. uszkodzenie zdrowia, wypadek, depresję z próbami samobójczymi. Jeśli palacz żyje według umowy, niczym w równianu: "życie = samobójstwo na(+) raty", nie dziwmy się powyższemu, jeśli w tym równianiu zabierzemy raty. Równianie wtedy wygląda następująco: "życie - raty = samobójstwo".
Czy mamy zatem palić do końca życia? Niekoniecznie. Dzięki psychoterapii systemowej możemy odkrywać zmienne i podstawiać je do wzoru...

Pozdrawiam -
JB